Impressum / kontakt

Portret Sułkowskiego w pokoju Witkacego w Zakopanem

 

 
Witkacy Witkacy
Stanisław Ignacy w swoim pokoju w Zakopanem, ok. 1913

w: Ewa Franczak, Stefan Okołowicz, Przeciw Nicości, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1986


Adam Drogomirecki w mailu z 24.9.2015 pisze do "witkacologii":
Na dwóch fotografiach wykonanych w zakopiańskim pokoju Witkacego w roku 1913, opublikowanych w albumie “Przeciw Nicości”, rozpoznałem portret Józefa Sułkowskiego – adiutanta Napoleona z czasu kampanii egipskiej, gdzie poległ, czy też – jak uważają niektórzy – został “zlikwidowany”.
Z historycznych opisów wynika, że Napoleon czuł się zagrożony, dostrzegając w Sułkowskim poważnego konkurenta i przyszłego męża stanu.

Sam od dawna bardzo interesuję się losami tego dość zapomnianego dziś polskiego oficera, a ten jego pośmiertny wyidealizowany portret namalowany przez Antoniego Brodowskiego widuję odwiedzając Muzeum Narodowe w Poznaniu. Portrety – szkice wykonane w ostatnich dniach życia Sułkowskiego w Egipcie ukazują go jako człowieka znacznie ciężej doświadczonego przez los, niż to można wyczytać z tego ładnego – co by nie mówić – portretu Brodowskiego.
Jaki był związek Witkacego i tego dawnego, polskiego, napoleońskiego oficera? Czy z jakiś powodów był nim zafascynowany, zainspirowany, podziwiał go?

Brodowski Denon


Wojciech Sztaba:
Witkacy na zdjęciu jest trzy lata starszy od Sułkowskiego, który zginął w Kairze mając lat 25. Wedle innych źródeł miał 28 lat, byliby więc rówieśnikami.

Spróbujmy zrekonstruować okoliczności, w których Witkacy umieszcza na ścianie pokoju nad kanapą pośród własnych prac reprodukcję portretu wykonanego przez Antoniego Brodowskiego.

Na początku maja 1910 roku został wydany w Krakowie dramat zaprzyjaźnionego z Witkiewiczami Stefana Żeromskiego - Sułkowski, napisany w Paryżu.1 Już 22 maja tego roku pisze Stanisław Witkiewicz z Lovranu do syna: Z przykrością kończę Sułkowskiego. Czytałbym taką książkę dłużej. Szkoda, że nie powieść. Ale jak pisana. Co za zdolność rozwoju w talencie! A cztery dni później dodaje: Przeczytałem już kilka razy Sułkowskiego. Nie traci na tym, choć robi ostatecznie wrażenie, że jest za mało Sułkowskiego. Tragedia mówiona – ale ile czynu w tych słowach. Dla mnie ma to urok, że właściwie jest to moja epoka! (podkreślenia S. Witkiewicza).2

Może egzemplarz książki przysłał mu do Lovranu sam Żeromski, najprawdopodobniej jednak przywiózł ją Stanisław Ignacy, który w połowie maja odwiedził ojca w towarzystwie Ireny Solskiej. Świadczyć o tym może fakt, że relacja Witkiewicza z lektury nastąpiła wkrótce po wyjeździe syna z Lovranu.3 Książka musiała być tematem ich rozmów, była wydarzeniem o znaczeniu politycznym, w Czytelni Zakopiańskiej były dostępne aż dwa jej egzemplarze. Już w czerwcu tego samego, 1910 roku, ukazało się drugie wydanie dramatu, a kolejne - w 1914, w roku wybuchu wielkiej wojny.

Jeszcze jedna osoba, bliska Witkacemu, czytała na wiosnę 1910 roku dramat Żeromskiego: Karol Szymanowski.4 Pisarz zwrócił się do niego w sprawie skomponowania muzyki do Sułkowskiego, bez której, jak pisał do kompozytora, nie wyobraża sobie przedstawienia tragedii, zwłaszcza zaś I i, V aktu.5 Rzeczywiście, pod koniec obu tych aktów pojawia się w didaskaliach słowo MUZYKA, nie do przeoczenia, pisana dużymi literami. Szymanowski nie skomponował jednak muzyki do dramatu, argumentując, że niemożność podjęcia się tego zadania wynika z  pietyzmu dla skończonego w sobie dzieła poetyckiego, za jaki uważał tekst Żeromskiego. Ponadto, jak pisał, w obecnym wypadku utrudnia mi jeszcze zadanie forma, w której jeszcze nie próbowałem się wyrażać, mianowicie - muzyka do dramatycznego przedstawienia.6 Nie była to z pewnością łatwa decyzja i można przypuszczać, że dyskutował na jej temat także z Witkacym, mającym inny pogląd na temat integralności dzieła dramatycznego, który przedstawił w późniejszych pismach teoretycznych o teatrze. Dla Witkacego dramat jest sztuką złożoną i nie wszystkie jej składniki zależą od pisarza, dostarczającego libretta czy partytury z mniej lub więcej dokładnymi wskazówkami dla inscenizacji. Dramat nie jest skończonym w sobie dziełem poetyckim, integralność tekstu dramatycznego mierzona jest wedle Witkacego przez stopień identyczności z zamysłem jego twórcy, czyli istnieje granica, po której przekroczeniu dzieło przestaje być dziełem autora.7

Ilustracje do trzech wydań dramatu wykonał Kazimierz Młodzianowski (1880-1928), kolega Witkacego, z którym na wiosnę 1904 roku, wraz z Włodzimierzem Koniecznym i Antonim Buszkiem urządzili sobie malarski plener w podkrakowskich Bronowicach. W 1905 roku razem uczęszczali do klasy Józefa Mehoffera na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Młodzianowski, zwany w korespondencji Witkiewiczów „Młodzian” albo „Poruczyk / Porutczyk” (z ros. porucznik), wstąpił w 1914 roku do Legionów, po wojnie był komendantem głównym Policji Państwowej, wojewodą poleskim, pomorskim, przez krótki czas ministrem spraw wewnętrznych, a w 1924 mianowany został generałem brygady.

Sulkowski Izyda Sulkowski


Młodzianowski wykonał trzy litografie do dramatu Żeromskiego, do każdego wydania inną. Do pierwszego, które czytał Stanisław Witkiewicz - barwny Portret Józefa Sułkowskiego według podobizn ówczesnych, sposobem litograficznym. Do drugiego, również jako kolorową litografię – postać siedzącej na tronie Izydy, jednak bez małego Horusa na kolanach. W trzecim, z roku 1914, pojawił się portret Sułkowskiego według obrazu Antoniego Brodowskiego. Rysunek Młodzianowskiego zachowuje tu wierność z oryginałem, odtwarza nawet krakelury na powierzchni obrazu - lecz nie jest fotomechaniczną kopią, ale autorską interpretacją. Widać to wyraźnie porównując grafikę Młodzianowskiego z czarno-białą reprodukcją obrazu Brodowskiego. Młodzianowski zrezygnował z romantycznego nieba w tle, głowa Sułkowskiego cofnęła się, wyraz twarzy, przez podkreślenie oczu i ust, stał się bardziej stanowczy, pozbawiony nieco kobiecych rysów w idealizowanym portrecie Brodowskiego. Mundur działa jak masywna, ciemna forma podkreślająca jasną twarz. Młodzianowski nieznacznie też przyciął kadr obrazu z prawej i z lewej strony, wzmacniając tym jego kompozycję.

Brodowski Sulkowski Młodzianowski


Ten właśnie litograficzny portret Sułkowskiego przyczepił Witkacy nad kanapą w swoim pokoju. Zapewne sam Młodzianowski podarował mu jedną z odbitek wykonanych na zamówienie wydawnictwa.

Zgodnie z romantyczną legendą Sułkowski w dramacie Żeromskiego jest uważany za konkurenta Napoleona: gdyby zginął Bonaparte, w tobie ma Francja naczelnego wodza. A na pytanie, dlaczego pomija Sułkowskiego w awansach, miał Napoleon odpowiedzieć: że jedynym awansem, jaki bym ci mógł ofiarować, mógłby być awans na wodza.8 W ostatnim, piątym akcie dramatu, Sułkowski ginie podczas powstania w Kairze przeciwko Francuzom. Dla Napoleona wyprawa adiutanta i niemal rówieśnika na ryzykowny rekonesans, miałaby być okazją do pozbycia się rywala, którego żegna tajemnym znakiem ręki, złowrogim zaklęciem: idź i zgiń.9

Literacka postać Sułkowskiego włączona jest w polityczny dyskurs na temat sprawy polskiej, w dyskusję o sposoby odzyskania wolności i o wybór sojuszników, która była jak najbardziej aktualna w czasie pisania dramatu: za czy przeciw Rosji, za Romanem Dmowskim czy Józefem Piłsudskim? Cztery lata później Witkacy będzie walczył po stronie rosyjskiej, a jego przyjaciele, Młodzianowski i Konieczny, po przeciwnej, w Legionach Piłsudskiego, do których wstąpi też Żeromski.

W twórczości Żeromskiego Sułkowski pojawia się już wcześniej, na stronach Popiołów, powieści drukowanej od 1902 roku w odcinkach w „Tygodniku Ilustrowanym”. Piękny był, jak urocza dziewczyna, przebrana po męsku. (…) W oczach i w tej pięknej twarzy (…) malował się przecież nie kobiecy wyraz. Było w nich przenikające zimno.10 To „przenikające zimno” poznajemy w rozmowie Sułkowskiego z księciem Gintułtem, który dyplomację przedkłada nad wojnę. Sułkowski – wręcz przeciwnie: wojna, walka, czyn, ryzyko – to jego żywioł. Jego przekonania są bezkompromisowe, jego fascynacja walką, graniczy z fanatyzmem. Kocham wojnę! Nade wszystko! (…) Jeślibym miał siedzieć bezczynnie (…) to zabij mię, jak nędznego psa! (…) Wielkimi są tylko czyny. One jedne równają się siłom przyrody, niweczą ich wszechmoc i wszechmoc naszej, ludzkiej śmierci. To też życie bez wielkiego czynu jest nędzą i głupstwem. Takież życie przepędza kuna, pies, motyl. Upaja się myślą o wyprawie do Egiptu: Wiatrom, nie znającym nad sobą przemocy, każemy ryczeć w nasze białe żagle. Niechaj dźwigają wielkie korwety bojowe.(…) Czuję tęsknotę do powiewów słonego wiatru pustyni, kamsinu, co opalał śniade skronie Ramzesa Drugiego, Miamen, Sezostrysa, który zdeptał barbarzyńskie ludy aż po Kolchidę i Phasis, a na długich okrętach swoich wziął w posiadanie morze aż po erytrejskie wybrzeża. Czuję radość na samą myśl, że wciągnę w płuca ten wicher, który genialnymi myślami upajał czoło wodza Antoniusza i czoło wodza Aleksandra.11

W dramacie rozwija Żeromski wątki tej rozmowy, choć z innymi rozmówcami i w innych miejscach. Ostatni, piąty akt, mógł szczególnie zainteresować Witkacego: o świcie tego dnia, w którym zginie, Sułkowski rozmawia ze swym przyjacielem, starym wędrowcem, Venturą. Rozmowa dotyczy nie polityki i intryg, które są głównym tematem dramatu, lecz życia, miłości, śmierci, natury, jej tajemnic i przeznaczenia człowieka. Odbywa się na tle odnalezionych przez Sułkowskiego zabytków – posągu Izydy na tronie oraz dwu steli pokrytych kolorowymi obrazami sądów Ozyrysa w państwie śmierci. Egipscy bogowie i mitologia stanowią kanwę tej rozmowy – Izyda, Ozyrys, Horus, Tyfon i Anubis o głowie szakala, Hermes Trismegistos…. Imię Venture – ten, co się ośmiela, co podejmuje ryzyko - bardziej właściwie pasuje do Sułkowskiego, niż do jego przyjaciela, który nie szuka ryzyka, lecz wiecznej tajemnicy istnienia. Dostrzega ją w posągu Izydy - Jaskółko miłości! Ulecz smutek tego wojownika. Lecz wojownik wzbrania się: Ona - to symbol wszystkich kobiet świata. (...) ... Słabość, subtelność, miłość... Błędne światło księżyca, szept liści w nocy, szemranie strumienia, śpiew słowika w wierzbach nad Nilem...(…)  Miłość! Trzeba się wznieść ponad miłość! Izyda zniweczyła dzieło Ozyrysa, przez litość uwolniła Tyfona, mordercę. Z niej poczęła się słabość Ozyrysa i śmierć. Słusznie więc Horus zerwał diadem z jej głowy. Uczyniłbym to samo rodzonej matce! – woła Sułkowski.12
Venture, przeciwnie, widzi w antycznej historii równowagę, wieczny, powtarzający się ciąg przemian, obrazy życia, miłości i śmierci, obraz natury i jej tajemnicy. Jego śmiałość przejawia się nie w walce, lecz w akceptacji życia i jego tajemnicy. W Izydzie, mówi Sułkowskiemu,  jest pierwiastek tajemny rozkoszy życia, źródło urody wszechrzeczy. Bez niej byłbyś żołnierzem, jak tysiąc innych, bezdusznym zabójcą ludzi. Bez niej nie byłoby niezbadanego piękna wszechrzeczy.13

Lecz dla Sułkowskiego mity Egiptu to stary mistyczny fetyszyzm. On wierzy w czyn, w walkę i w moc poznania, która przeniknie wszystkie tajemnice natury.
Człowiek taki, jak my, przewyższa bogi tym, że jest sam ze siebie, że jest śmiertelny, a nie lęka się śmierci, której bogowie nie znają wcale. Natura bogu darowała wieczność, a śmiertelnikowi naznaczyła kres, lecz on, podejmując dobrowolne bohaterstwo, czyli śmierć, niweczy śmierć. Kres bohatera jest poczęciem żywota boga. Dlatego śmierci wśród nas niema, i ten jedyny przywilej bogów wydarty im został. (…) Człowiek pokona ptaka i zdobędzie jego naturę chyżą, zgłębi instynkty czworonoga i będzie na przyrodę zewnętrzną patrzał jego oczyma, gdy tego zapragnie. Lecz nie zniży się już i nie zamieszka w ciele hieny, ani w ciele krokodyla. Duch Jego za żywota wyleci w niebiosa, osiądzie tron Ozyrysa, położy dłonie na gwiazdach dalekich i jak jaskółka lzis, szukająca boskiego małżonka, okrąży i posiądzie jasnowidzącą duszą tajemnicę swojej miłości. Ponieważ człowiek zgłębił i pokonał wewnętrzną chimerę swej duszy.14

W tej rozmowie dwóch światopoglądów spotykają się różne wątki, które wyznaczać będą obszar myśli Witkacego, także jej konflikty. Rozpoznajemy w niej jego pesymistyczną wizję kultury, jej koniecznego rozwoju, w którym religia i sztuka, źródła metafizycznych uczuć, ustąpią przed wiarą w naukę, w poznanie, które przeniknie wszystkie tajemnice natury. Wobec braku tajemnicy i w poczuciu nienasycenia pozostanie tylko pragnienie czynu i gest samounicestwienia, którym żyć będą tragiczne, groźne i groteskowe postaci Witkacowskich bohaterów. Opuszczony tron Izydy zajmie demoniczna kobieta.

Warto też wspomnieć, że pierwsza kwestia tego dramatu, wypowiedziana (wierszem) przez polskiego żołnierza, Zawilca, przy ognisku po bitwie pod Arcole, dotyczy szycia buta: Szyje się piękny chodak, ściba się nocną porą. Fajny trzewiczek stanie sporo...15 Zawilec pod koniec sztuki wniesie na scenę skrwawiony strzęp munduru Sułkowskiego.

Czym więc był dla Witkacego ów portret romantycznego bohatera? – Podarowaną mu przez kolegę-artystę grafiką, która mu się spodobała? Wizerunkiem historycznej postaci? Przypomnieniem romantycznej legendy? Czy raczej zbiorem istotnych tematów, filozoficznych i historiozoficznych, ujętych w literacką fikcję? A może tym wszystkim – symbolem emocji i idei splecionych w jednym, wyjątkowym Istnieniu Poszczególnym?

Napoleon


Sułkowski, a raczej legenda wokół niego, jak najbardziej pasuje do profilu bohaterów Witkacego – to wyjątkowa postać, porywająca się do wielkich czynów, ryzykująca życie, spełniająca się i spalająca, jak meteor w chwilach intensywnego przeżywania. Witkacy nazywać będzie odczucia z tym związane przeżyciem metafizycznym. Takich ludzi brak w nowych, zmechanizowanych czasach, ubolewał Witkacy. Zarazem jest Sułkowski symbolem daremnej ofiary, niemocy, historycznego pecha, fatum porażki, jest przedstawicielem tych wszystkich „morowych ludzi”, o których Witkacy pisał po latach w Niemytych duszach: z powodu braku materiału nie mogli stworzyć tego, co byliby stworzyć mogli.16

14.10.2015

1 Stefan Zeromski, Sułkowski. Tragedia. Kraków 1910, Spółka Nakładowa "Książka" (linki: Wydanie I, wydanie II, wydanie III: Polona, Biblioteka Narodowa)

2 Stanisław Witkiewicz, Listy do syna, opracowały Bożena Danek-Wojnowska i Anna Micińska, Warszawa 1969, s. 448, 449

3 Stanisław Ignacy mieszkał w Krakowie na ulicy Topolowej 8 od października 1909 do końca czerwca 1910 roku. Około 10 maja wyjechał z Ireną Solską do Zagrzebia w związku z uroczystościami ku czci Słowackiego. Solska do 16 maja występowała codziennie w teatrze (hrvatsko kazaliste u Zagrebu) grając w Lilli Wenedzie Słowackiego, Norze Ibsena i w Śmierci Ofelii Wyspiańskiego). Odwiedzili Stanisława Witkiewicza w Lowranie (z książką Żeromskiego jako „gościńcem”?). Wrócili przez Budapeszt, 20 maja Solska grała już w Krakowie w Norze. Wg: „Nowa Reforma” nr 223 z 18.5.1910; Irena Solska, Pamiętnik. Wstęp i opracowanie Lidia Kuchtówna, Warszawa 1978, s. 102Zob. też przypis w: S. Witkiewicz, Listy…, s. 769.

4 Dziękuję Januszowi Deglerowi za informację o próbie Żeromskiego zainteresowania Szymanowskiego dramatem. Zob. S. Żeromski. Kalendarz życia i twórczości. Opracowali Stanisław Kasztelowicz i Stanisław Eile, Kraków 1961, s. 278-280. (W opracowaniu tym jako datę pierwszego wydania Sułkowskiego podano czerwiec, a nie maj 1910.)

5 J.w.,s. 278

6 J.w., s. 279

7 Zob. Wojciech Sztaba, Teatr w głowie, „witkacologia.eu” 2013 (dostęp 14.10.2015) http://www.witkacologia.eu/teatr/teksty/Sztaba_Teatr_w_glowie.html

8 Stefan Żeromski, Sułkowski…, s. 121

9 J.w., s. 253

10 Stefan Żeromski, Popioły, t.1, rozdział Zuchwały, Warszawa 1922, wydanie V, s. 282

11 J.w., s. 296-297

12 Stefan Żeromski, Sułkowski…, s. 236-237

13 J.w., s. 237

14 J.w., s. 244-245

15 J.w., s. 3

16 S.I. Witkiewicz, Dzieła zebrane. [Tom 12:] Narkotyki. Niemyte dusze. Opracowała Anna Micińska, Warszawa 1993, Państwowy Instytut Wydawniczy, s. 243.